poniedziałek, 25 lutego 2013

rozdział 1


PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ

- Ron, proszę... - szepnęła, pomimo iż nie miała nadziei na to, że zwróci uwagę na jej słowa. Przymknęła oczy i przyłożyła palce wskazujące do skroni, w których tępy ból stawał się nie do zniesienia. Wściekłe monologi męża robiły na niej kiedyś wrażenie, teraz jednak powodowały już tylko znużenie i zniechęcenie, przestała nawet z nim dyskutować, tłumaczyć... pragnęła jedynie by skończył krzyczeć. Była zmęczona, dwa dyżury pod rząd, wiele interwencji, a teraz zamiast próbować odpocząć przed kolejnym dniem, zmuszona była słuchać jego wyssanych z palca oskarżeń. Nie zauważyła nawet kiedy przysnęła w fotelu.
Obudził ją odgłos tłuczonego szkła. Otworzyła gwałtownie oczy, by przekonać się, że mężczyzna wyszedł, zbijając po drodze kryształowy wazon, jej ukochany wazon. Pamiątkę dobrych i szczęśliwych czasów.

Włożyła właśnie śnieżnobiałą, koronkową bieliznę, którą kupiła specjalnie na dzisiejszą noc. Była pewna, że mu się spodoba, uwielbiał zębami odrywać kokardki, zatem postarała się by ich nie zabrakło. Wsuwała właśnie pończochy, kiedy tuż za drzwiami usłyszała ostrzegawczy krzyk swojej druhny. 
- Ron! Nie możesz tam wejść teraz! Zobaczysz ją przed ołtarzem za niecałą godzinę!
- Muszę się z nią zobaczyć, choć na chwilę. Kochanie!
- Nie wolno, to przynosi pecha. - Ginny najwyraźniej nie zamierzała odpuścić.
Hermiona uśmiechnęła się pobłażliwie, nałożyła szlafrok, uchyliła lekko drzwi i wystawiła przez nie głowę.
- O co chodzi Ron? 
- Możesz sobie pójść? - spojrzał niechętnie na siostrę, która prychnęła teatralnie i zbiegła po schodach - Przyniosłem ci prezent - wyciągnął zza pleców kryształowy wazon, którym Hermiona zachwycała się parę miesięcy temu, ale który był dla nich stanowczo za drogi - Oszczędzałem trochę i dziś udało mi się go kupić.
Wyszła z pokoju i objęła go mocno. 
- Dziękuję, jesteś wymarzonym przyszłym mężem. - pocałowała lekko jego usta. Jak zawsze były ciepłe i bezpieczne, znajome.

Westchnęła i sięgnęła po różdżkę.
- Reparo. 
Nie miała siły ani ochoty się przebierać, położyła się więc po prostu na łóżku. Zamknęła oczy próbując przywołać upragniony sen, który jednak nie przychodził odganiany przez namolne myśli.
Pewnie znów poszedł do tego mugolskiego pubu, powinnam powiadomić Harry'ego.
Przewróciła się na drugi bok i wcisnęła mocniej głowę w poduszkę. Zasłużyła na odpoczynek, a zamiast tego kolejny raz zastanawiała się jak zapobiec niepotrzebnym problemom. Zacisnęła ze złością usta. Dziś nie będzie nikogo informować, nie będzie chodzić za nim i prosić, żeby wrócił do domu, nie będzie budzić Harry'ego, żeby spróbował przemówić Ronowi do rozsądku. Jeśli ma chęć się upijać, to niech poniesie konsekwencje, a nie oczekuje, że ktoś pospieszy pilnować, by nie narobił za dużo głupstw. Wystarczająco długo ona i Harry ukrywali przed Ministerstwem jego wyskoki, rzucając obliviate na biednych mugoli, przy których Ron popisywał się swoimi magicznymi umiejętnościami. 
Owinęła się szczelniej kołdrą i kiedy wreszcie udało jej się zapaść w płytki, niespokojny sen, zegar wybił  trzecią nad ranem. 

~*~

Zeszła półprzytomna do kuchni, lodowaty prysznic tym razem nie zdołał jej dobudzić. Sięgnęła po kawę i dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że obserwują ją uważne oczy Molly. Nie trzeba było być mistrzem legilimencji, by dostrzec w nich rozczarowanie, zmartwienie i złość.
- Znów się kłóciliście. - powiedziała wstając od stołu - Zrobię ci śniadanie.
Hermiona zamarła.
Jak mogłam zapomnieć rzucić zaklęcie wyciszające? Idiotka! 
Czuła się wystarczająco winna wiedząc, że pani Weasley widzi ich rozsypujące się małżeństwo i wypłakuje sobie z tego powodu oczy. Starała się więc oszczędzić jej chociaż wysłuchiwania awantur. Spojrzała przepraszająco na teściową i ściśniętym ze smutku głosem szepnęła. 
- Przykro mi, że cię obudziliśmy. Nie rób mi śniadania, przepraszam, ale muszę już wychodzić, inaczej spóźnię się do pracy. - wyszła szybko z Nory i teleportowała się do opuszczonej uliczki tuż przy domu towarowym Purge & Dowse.

~*~ 

Parę minut później weszła do swojego gabinetu, nałożyła kitel i usiadła przy biurku. Potrzebowała kawy i paru chwil spokoju, kolejny raz udało jej się uciec przed poważną rozmową z teściową, ale miała świadomość tego, że prędzej czy później będzie musiała stawić temu czoła.
Co ja jej wtedy powiem? 
Schowała twarz w dłoniach, wzięła głębszy oddech, policzyła do dziewięciu uspokajając się i sięgnęła po karty pacjentów przygotowane już wcześniej przez jej asystentkę. Musiała się z nimi zapoznać przed porannym obchodem - tradycją, którą przeniosła ze szpitali mugolskich na swój oddział. Uważała, że codzienny kontakt uzdrowiciela z pacjentem jest niezbędny, nawet jeśli chory jest wprowadzony w magiczną śpiączkę i teoretycznie wymaga tylko kontroli pielęgniarek. 
Prostym zaklęciem zaplotła niesforne loki w warkocz i wyszła z gabinetu, zamykając drzwi zerknęła na mosiężną tabliczkę. 
Hermiona Weasley - ordynator. 
Przelotny uśmiech dumy zagościł na jej twarzy, znikł jednak szybko, kiedy przypomniała sobie, że Ron już wtedy nie umiał się cieszyć jej sukcesem.

- Okazuje się, że Minister Zdrowia nie jest aż takim idiotą za jakiego go miałam. - Ginny ucałowała jej policzki - Lecę po szampana!
- Nie przesadzajcie, to zaszczyt, ale byli lepsi kandydaci. - Hermiona zarumieniła się lekko i zanim się obejrzała, znalazła się w mocnym uścisku Harry'ego.
- Jacy lepsi? Ty jesteś najlepsza! Zawsze wiedziałem, że jesteś wybitną czarownicą, a teraz cała Anglia wie, że twoje zdolności nie ograniczają się do walki z czarnoksiężnikami. - uniósł ją w górę i okręcił się wokół własnej osi, roześmiani nie zauważyli Rona stającego w drzwiach i jego zaciskających się pięści. 
Dopiero wybiegająca z domu Ginny zwróciła na niego ich uwagę, gdy mijając go w progu, zawołała: 
- Twoja żona została najmłodszym ordynatorem w historii! W dodatku na Oddziale Przypadków Krytycznych!
Na policzki Rona wstąpił rumieniec, spojrzał na Hermionę, która wydostała się z objęcia Harry'ego i podeszła do męża z szerokim uśmiechem.
- Udało mi się Ron, tak bardzo się cieszę... i oczywiście zrobię wszystko, by nie zawieść pokładanego we mnie zaufania. 
Odwzajemnił jej uśmiech, ale nie mogła się pozbyć wrażenia, że musiał zmusić się, by to zrobić.
- Gratuluję kochanie, zawsze byłaś we wszystkim najlepsza. - ton goryczy i zazdrości w jego głosie był wręcz namacalny, a jej radość prysła jak bańka mydlana dźgnięta szorstkim patykiem.

~*~

Zdjęła szpitalny fartuch i uśmiechnęła się szeroko. Lubiła swoją pracę, ale dziś była pierwsza sobota miesiąca i nie zamierzała zostać tutaj ani chwili dłużej. Opuściła szybko szpital św. Munga i teleportowała się przed drzwi Muszelki. Weszła do środka i uśmiechnęła się na widok przyjaciółek krzątających się po domku jakby były u siebie. Regularnie, od paru lat, spotykały się tutaj z Ginny i Luną by przy lampce wina, drobnych przekąskach i dobrej muzyce, spędzić ze sobą czas. Babski wieczór, który jej bratowa zwykła nazywać zlotem czarownic.
- Jesteś nareszcie! Zastanawiałam się już czy mój braciszek nie zatrzymał cię w domu. Wina? - nie czekając na potwierdzenie zaczęła napełniać kieliszek.
- Ron ma dziś dyżur w pracy, więc nie przeszkadza mu, że mnie nie ma. - odwiesiła płaszcz i weszła do salonu - Witaj Luno, cieszę się, że udało ci się wrócić tak szybko. Opowiadaj, jak było w Australii.
- Chciałabyś posłuchać o mojej wyprawie? - blondynka wstała i zaczęła grzebać w dużym, podróżnym plecaku, haftowanym w kolorowe kwiaty. Po chwili wyjęła album i podała go Hermionie - Było cudownie... Prawie udało mi się złapać wyłwidyłki! 
- Co to są...
- Porozmawiamy o tym później moje drogie! - Ginny jak zwykle przejęła ster dowodzenia - Muszę wam przekazać najnowsze plotki odnośnie Wiktora Kruma! Co prawda, on nie chce się o nich wypowiadać, ale jego przyjaciółka powiedziała nam, oczywiście incognito, że on i Savana...
Hermiona jęknęła - Nie chcę słuchać o nim żadnych plotek, czytam Czarownicę przez wzgląd na ciebie, ale to nie znaczy, że mnie to interesuje. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o Wiktora, to mam informacje z pierwszej ręki, a wasze są delikatnie mówiąc, naciągane.  
- Wyłwidyłki to takie małe, niewidoczne robaczki, które wchodzą do nosa i mieszają w myślach, tak, że nie wiesz co jest prawdziwe, a co nie. Myślę, że rodzice Nevilla mieli z nimi styczność, niestety. - Luna najwyraźniej nie zamierzała nawet udawać zainteresowania rzekomym romansem gwiazdy quidditch'a i jego menadżerki - Chciałam je złapać, żeby przeprowadzić badania i... 
Urwała, kiedy olbrzymi puchacz wleciał przez okno i zrzucił na kolana Ginny dużą, szarą kopertę. 
- Oho! Jakaś sensacja! Chwila, zaraz się dowiemy... - rozerwała szybko papier i przebiegła wzrokiem po tekście, jej szeroki uśmiech zgasł prawie natychmiast - Dowiedzieli się o Ronie. - szepnęła.
- Coś się stało? - Hermiona poderwała się z fotela.
- Nic nowego, dowiedzieli się o dochodzeniu.
- Dochodzeniu? Jakim znowu dochodzeniu? Daj mi to. - wyszarpnęła kartki z dłoni przyjaciółki i zaczęła czytać - Nie powiedział mi o tym. – mruknęła, siadając ponownie w fotelu i podała list Lunie, która po chwili uśmiechnęła się smutno.
- Dlaczego to się stało?
- Wybaczcie, ale nie chcę dziś nawet o tym myśleć. - upiła łyk wina, starając się nie pokazać po sobie zmartwienia - To mi przypomniało, że niestety za trzy  miesiące mnie nie będzie z wami. Ron dostał zaproszenie na tą coroczną galę Ministerstwa, a skoro organizuje ją teraz Adrien Mayson - skrzywiła się lekko na wspomnienie tego człowieka – chce, żebym poszła tam z nim. Uważa, że ogłoszą tam jego awans. Nie mogłam odmówić. 
- Odkąd to na tych popijawach robią cokolwiek związanego z pracą? - Ginny zmarszczyła brwi w wyrazie niedowierzania - Skoro ty nie przylecisz na zlot, to wiedźmy przylecą do ciebie, załatwię sobie i Lunie zaproszenia na tą imprezę, nie pozwolę mojemu braciszkowi popsuć nam naszej tradycji. 
- Kto to jest Adrien Mayson? 
- Szef Departamentu Magicznych Gier i Sportów.
- Aha...to ten co próbuje cię łapać za pupę? 
- Luna! - Hermiona zarumieniła się gwałtownie, a Ginny zachichotała lekko.
- Co? Ginny też próbował, przecież widziałam, u was, na urodzinach Ron'a...
- Opowiedz nam wreszcie o tym polowaniu na wyłwidyłki. - Hermiona zdecydowanie wolała zmienić temat, który tylko Lunie mógł się wydawać tak zwykły i nieszkodliwy jak rozmowa o pogodzie. 

~*~

Obudziło ją gorąco bijące w okolicy jej lewego nadgarstka. Otworzyła niechętnie oczy i spojrzała półprzytomnie na delikatną srebrną bransoletkę, która teraz wyglądała jak rozpalone żelazo. Harry ją wzywał. Zerknęła na męża, który spał z rozrzuconymi rękami. Jego chrapanie już dawno by ją obudziło gdyby nie używała zatyczek do uszu.
Wstała i starając się poruszać bezszelestnie, ale szybko, zdjęła pidżamę, ubrała się, naciągnęła kaptur szaty na głowę i na palcach wyszła z sypialni.
Miała wyrzuty sumienia wykradając się, musiała się jednak zgodzić z Harry'm, że Ron'a nie powinno się, przynajmniej na razie, informować o pewnych rzeczach. Tak było bezpieczniej. 
Zeszła do kuchni, nałożyła tenisówki i wyjęła zza szafy na płaszcze torbę z eliksirami. Szybkim krokiem oddaliła się od Nory, by aportować się tuż przed Grimmauld Place 12.
Zapukała do drzwi, które tuż po chwili otworzyły się
- Pan Potter czeka na panienkę w sypialni pana Regulusa.
- Witaj Stworku.
Uśmiechnęła się, za każdym razem, gdy go widziała pęczniała z dumy. Skrzat nie krzywił się już na jej widok, a czasem zdarzało mu się powiedzieć jej coś miłego. Była pewna, że duży wpływ na obecną sytuację miało to, iż namówiła Harry'ego by pozwolił zatrzymać Stworkowi obraz Pani Black, który wisiał teraz w odpowiednio wyciszonym pokoiku skrzata.
Przekroczyła próg, czując lekkie mrowienie zaklęcia agnosco, którym zabezpieczyła domy wszystkich członków Zakonu Feniksa. Była dumna z tego drobnego wynalazku, na pomysł którego wpadła w Banku Gingotta, kiedy włamała się tam z Harry'm i Ronem. W momencie, w którym Wodospad Złodzieja zmył z nich wszystkie zaklęcia pomyślała, że to świetny sposób na ochronę najbliższych. 
Ruszyła szybko korytarzem. Ściany pokryte były ciemną, bordową tapetą tłoczoną w złote lwy. Głowy skrzatów i obraz Pani Black udało się wreszcie odkleić, a Harry postanowił zastąpić je zdjęciami członków Zakonu Feniksa. Zazwyczaj przystawała na chwilę by przyjrzeć się ich roześmianym twarzom i uśmiechnąć widząc skrzywione miny profesora Snape'a i Szalonookiego, którzy wydawali się być niezadowoleni z tego, że ktoś im się przygląda. Dziś jednak nie miała na to czasu.
Wbiegła po schodach na górę i weszła do wskazanego pokoju, jedynego pomieszczenia w domu, które nie zostało poddane gruntownemu remontowi. Nie rozumiała, dlaczego Harry zdecydował się utrzymać tu barwy Slytherin'u, ale też nie dopytywała go o to zbytnio.
- Co się dzieje? – spytała, widząc poważną i mocno zatroskaną twarz przyjaciela. Chodził w kółko po pokoju zaciskając nerwowo pięści - Mam eliksiry, coś cię boli? Nieudana akcja?
- Nie chodzi o mnie Hermiono. - mruknął ponuro.
- Więc o kogo? - rozejrzała się i jej wzrok zatrzymał się na postaci leżącej na łóżku. Zbladła czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Oparła się o ścianę i zamrugała kilkakrotnie w złudnej nadziei odpędzenia obrazu, który miała przed oczami - To jakiś głupi żart, Harry, prawda?
Spojrzała na mężczyznę niepewnie, próbując uciszyć tysiące myśli i wspomnień, które rozpoczęły szalony galop w jej umyśle. Widziała jego niepewny wzrok i ledwo dostrzegalne pokręcenie głową. 
To irracjonalne, niemożliwe! To pułapka! krzyczał każdy nerw jej ciała. Podjęła decyzję w jednej sekundzie i wyciągnęła różdżkę, celując w postać stojącą przed nią. 
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Harrym?! - ledwo powstrzymała swój głos przed drżeniem i patrzyła ostro na osobę stojącą przed nią. 
Spojrzał na nią z lekkim niedowierzaniem. 
- Hermiono...
- Odpowiadaj! 
- To ja, Harry.
Patrzyła w jego oczy i coś jej mówiło, że to rzeczywiście on, ale zepchnęła na bok sentymenty. 
Chłodna logika! Stała czujność! Skup się kobieto! 
- Co wydarzyło się pod pierwszym pełnym księżycem po pokonaniu Voldemorta?
Zobaczyła zaskoczenie malujące się na jego twarzy i lekki rumieniec pokrywający policzki. 
- My - szepnął i spuścił wzrok. 
Mieli do tego nie wracać, tak dobrze im to szło, aż do tej nocy. 
Schowała drżącą dłonią różdżkę.
- Wybacz Harry, ale musiałam...
Uciszył ją gestem ręki i spróbował się uspokajająco uśmiechnąć, ale z powodu strachu, który odczuwał wyszedł mu tylko krzywy grymas.
- Rozumiem. Nawet cieszę się, że nie straciłaś czujności, Moody byłby z ciebie dumny. 
Hermiona zmarszczyła w charakterystycznym geście brwi i otworzyła usta. Harry widząc, że nadchodzi grad pytań dodał szybko - Wiem, że masz pytania i wątpliwości. Odpowiem ci na wszystkie, ale najpierw pomóż mu. Proszę...

~*~
betowała Witch za co jej bardzo dziękuję
~*~
bardzo Was proszę o komentarze, to dla mnie niezwykle ważne


19 komentarzy:

  1. To Draco? Ten chory mężczyzna? Kurczę, ale budujesz napięcie! Coś czuję, że to będzie naprawdę genialne opowiadanie! Bardzo czekam na ciąg dalszy! O stylu gramatyce czy ortografii wcale nie wspominam, bo jednym słowem wszystko idealne. Prawdziwy talent. Oby tak dalej! Pozdrawiam i życzę weny oraz wytrwałości!
    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
  2. aj, aj, aj! kolejny wspaniały blog! tak się cieszę, bo tematyka dhl jest strasznie trudna. do tego często się zdarza iż osoba ma bardzo dobry pomysł na opowiadanie, ale nie koniecznie umie go napisać. a jak Venetiia zauważyła, styl, gramatykę i ortografię masz idealną, dzięki czemu łatwo, szybko i przyjemnie się czyta. do tego wciąga i nie mogę się doczekać nn ! <3 duuuuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się naprawdę ciekawe Dramione.
    Zastanawiam się momu ma pomóc Hermiona.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam
    Blanka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu !? Znalazłam to czego szukałam , dobre ,dobrze napisane dramiona . Pomysł nie jest nudny i trzymasz w dużym napięciu . Życze weny i dalszej chęci pisania tego bloga


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu znalazłam chwilę czasu aby się u Ciebie znaleźć.
    Na początek podoba mi się szablon a w tym niesamowite zdjęcie Hermiony.
    Później czytając dalej nie mogłam oderwać oczu.
    Wspaniale piszesz czy mówił ci to ktoś?
    Nigdy nie lubiłam Rona i cieszę się, że własnie tak go pokazałaś.
    Zasłużył sobie na to drań.
    No i sama zadaje sobie pytanei czy to Draco?
    Nie ukrywam zaciekawiłaś mnie od początku.
    Mnie również możesz powiadamiać na moim blogu
    [pokochac-lotra]
    z przyjemnoscią będę zaglądać częściej.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga i oczarował mnie wygląd główny! Jest przepiękny, Emma i Tom cudownie się na nim prezentują. Choć oczy Em wydają się takie dziwne, takie ciemne, jak nie jej. Chyba ktoś przesadził z topazem i koloryzacją, ale wybaczymy <3. Hm, ale te kolory zdecydowanie do mnie przemawiają, dają blogu taki… charakter, że aż słów mi brak.
    „Ocenię” swoim niefachowym zacnym okiem prolog i rozdział pierwszy. Choć rzadko się kuszę by napisać komentarz komukolwiek, to wiem, że Tobie koniecznie muszę, droga Atramaj! Zaczynam w takim bądź razie, bo nigdy nie skończę :o. I przepraszam za niektóre bezsensowne przemyślenia, ale ja już tak mam xD.
    Ooo! Hermiona dostała się jako stażystka do jakieś pracy, tak? Dobrze pomyślałam? Wiedziałam od samego początku, że z Hermiony to ambitna i inteligentna kobieta, która zawsze da sobie radę! Aż mnie kusi by jej pogratulować, *ociera łezki* chlipchlip… :3 Czuję się dumna z panny Granger, ale musiała budzić biednego rudzielca, któremu nie da się wyspać, oj nie ładnie, nie ładnie! Biedny Ronald, oj biedny. Cóż, taki już los przyjaciół xD. Ja bym była oburzona takim zachowaniem, bo obudzona Lynneth to zła Lynneth :D.
    „Reamus”? Nienienie, Remus jak już, ale to tylko mały błąd, prawda? ;) Wszystko da się poprawić, hmm… Ja też chcę mieszkać w Muszelce! Oj nie ma tak dobrze, Granger wynocha! *przegania miotłą* :D. Ja chcę do Muszelki i koniec kropka, wykrzyknik i myślnik, średnik, no i…. wracam do tematu pierwotnego xD. Oo, zrobiłaś wspomnienie <3. O tak, bardzo mi się podoba styl i to, że Hermiona pije czarną kawę, choć naturalnie ja wolę cappuccino albo herbatę, tak to jest to! :3 *przywłaszcza sobie swoje ulubione napoje*
    Och Ginny! Nie ładnie Ruda, nie ładnie! Zakochiwać się znowu, który to już raz, no który? Hmm... Nie po prostu zaskoczyłaś mnie i tyle. Myślałam, że będzie z Potter’em, którego gdzieś wywiało xD. A może to i dobrze? W końcu nie będzie kanonicznie, że tak powiem. *Zdecydowanie muszę ograniczyć emotikony :o*. Malarz, Włoch, Paolo! Sama się zakochałam! W imieniu, w tym, że jest na pewno przystojnym mężczyzną, no i ma na imię Paolo, a to imię normalnie w i e l b i ę! Ginny skromnością zdecydowanie nie grzeszy. Do tego inteligentna, przepiękna i bogata, do tego sławna! Ach&Och, cóż… wzruszyłam się, nie no Ginny przebiła moje serce miotł :D. Co jak co, miło że tak ją wystylizowałaś, wprawdzie nie spodziewałam się, ale… taka nowość mi się podoba, przynajmniej nie jest z Harry’m, a no właśnie! Skoro z nim nie jest, to z kim jest Pan Przeżyłem–Bo–Musiałem–Zniszczyć–Voldka? :o. Hmm, dobra… teraz mi to pytanie spokoju nie da! xD Oby nie był z Cho, oby nie był z Cho xD.
    Spotkanie Hermiony z Panią Weasley? Ooo! No i ciasteczka, aż się głodna zrobiłam, toć to skandal nad skandalami! :3
    Rozdział pierwszy.
    Pięć lat później? To może być dobre, mam nadzieję, że po tych pięciu latach Miona nie jest z Ronem :o. Zabiłabym chyba się na miejscu, powiesiła na suszarce albo zjadła nutellę :o, a mnie nie wolno xD! O nieeeeeeeeee! Hermiona Weasley, jakim prawem :o. A tak się skuszę na nutellę, nie ma bata! Jeszcze chcę pożyć xD. Ron jest okropny w stosunku do Granger – ona zawsze dla mnie pozostanie Granger, bądź co bądź może zdarzyć się przypadek, że będzie Malfoy ^^. Malfoy ratuj ją z sideł złego, niezbyt przystojnego męża! :D Malfoy Bogiem, ach ta jego platynowa grzywa <3. Ym, trochę wygnałam poza temat xD.
    Ron Ty potworny CHAMIE! Jak mogłeś zbić wazon, do tego kryształowy! :D Uf, dobrze że są czary! Co by było, gdyby ich nie było! Do tego Ronald Rudy Weasley upija się? Ale się stoczył, nie tego się spodziewałam, buchbuch :c. Molly wraca do akcji! Taktaktak, może ona przemówi temu bałwanowi do rozumu?! Normalnie nie poznaję go. Ron przecież wydawał mi się inny, taki… odważny, ale walecznie odważny! Normalnie nie daję rady, przecież… Ach, no nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, Hermiona ordynatorem? xD Jak miło, naprawdę… chociaż w większości opowiadań jest medykiem, ale też fajnie brzmi to w Twoim opowiadaniu ;).
      Ooo, Weasley odwiedziła Potter’a! :D Może tu coś się wyjaśni z kim on w końcu jest? xD Mam taką skrytą nadzieję, bo strasznie mnie to kusi, hmm.. by zapytać naturalnie :D. I nic się nie wyjaśniło, ale toć to chamstwo w biały dzień! :D Ale trudno, hmm… tak sobie myślę o co chodziło w ostatnim fragmencie, rozkminię to później, naprawdę xD Na razie nie mam siły.
      Godzinę już siedzę i piszę ten komentarz, a ciągle ktoś bezczelnie mi przeszkadza. Chociaż… nie, nie ma „chociaż”. ^^, no a gdzie mój kochany Malfoy, hm? Ojć, nie wybaczę, nie wybaczę. ;> Czy tylko ja nie mogę połapać się w tym komentarzu do końca? Przepraszam, że przeraża swoją długością, nieskładnością i stylem. Normalnie pisze inaczej, ale huh, mam dobry humor i nie mogłam się powstrzymać by nie skomentować każdego fragmentu! ;)
      Życzę wiecznej i niesamowitej weny! Oby tak dalej, mam nadzieję, że dojedziesz do końca i nie rzucisz blogów, tak jak ja czasami. I najlepiej jakbyś wyłączyła weryfikację obrazkową, jest naprawdę męcząca xD.

      Całuję i pozdrawiam cieplutko!
      Nowa czytelniczka Lynneth ;*

      Usuń
    2. Twój komentarz jest przepiękny ^^ umarłam ze śmiechu i mam nadzieję, że następnym razem też pokusisz się o komentarz (dla mnie to niezwykle ważne) i powiedz mi proszę co to do diabła jest "weryfikacja obrazkowa"? i jak się ją usuwa? ja wiem, że to głupie pytanie, ale ja nie wiem co to :/
      a blogów nie rzucę, nie ma opcji

      Usuń
    3. Że też chciało Ci się czytać moje wyyyypociny! Były one całkowicie pozbawione sensu, no i powtórzenia się zdarzały, o ile mnie wzrok nie myli, czytałam dzisiaj jeszcze raz i... bez komentarza zostawię to xD. Ale traktuję to jak komplement(że jest przepiękny)! ;D Bardzo mi miło, że spodobało Ci się to... coś. xD
      Co do weryfikacji obrazkowej to musisz wejść w ustawienia->posty i komentarze->weryfikacja obrazkowa i zaznacz 'nie' :D O wiele lepiej się będzie komentować, ot co ;)
      Nawet nie wiem czy zauważyłaś takie cacko, że zalinkowałam ostatnie zdanie XD. Czyli:Nowa czytelniczka Lynneth ;* Bajery nad bajerami, o! ;)

      Usuń
    4. Oooooooo, i zauważyłam, że masz też inne blogi! Zajrzę na cacko o paringu Sevmione, szukam więcej takich blogów, ale strasznie opornie mi to idzie ;>

      Usuń
    5. no to chyba już nie ma tej weryfikacji obrazkowej, jak coś schrzaniłam to napisz ^^ no i jak się przemęczysz z czytaniem innych blogów to ja chcę tam też komentarze (jestem uzależniona od opinii ludzi - są niezwykle wenotwórcze ^^)
      zauważyła, że zalinkowałaś, ale tam nic jeszcze nie ma! żadnego tekstu! ;p

      Usuń
  7. no no no Mam nadzieje że Hermiona ma pomóc Draconowi <3 :D teraz tylko potrzebny jakiś mały skandalik z Ronem w roli głównej i rozwód Hermiony hehehe fajny comiesięczny zwyczaj dziewczyn , podoba mi się :D , dzięki za info, ale informuj mnie w spamowniku, :D pozdro Eps

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. :) Nominowałam Cię do Liebster Award. Pytania u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jak każdy podejrzewam, że to Draco.
    fajnie opisałaś to wszystko. Styl jest jasny i dobrze się czyta.
    Ron -> ta postać jest już u mnie skreślona, po prostu nie lubię go z zasady :)
    Harry -> czy ten człowiek czegoś nie ukrywa?
    mam nadzieję, że Draco, jeśli to on, bd ironiczny i że sarkazm nie opuści ani jego, ani Cb przy pisaniu scen z nim.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem naprawdę zaintrygowana komu ma pomóc Hermiona.
    Mam nadzieję,że na odpowiedź długo czekać nie będe musiała:)


    Pozdrawiam
    Frania

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo a tu jaka drastyczna zmiana...Widzę, że Ronowi uderzyła woda sodowa do głowy.
    W sumie nie dziwę sie Hermionie, że ma dość niańczenia go.
    Ktoś tu cierpi na kompleks niższości. Zamiast cieszyć sie szczęściem ukochanej i być z niej dumnym, on robi sceny zazdrosci.
    Tak dobrze mi się zrobiło, gdy czytałam o "zlocie czarownic". Heh...dobrze jest mieć takie przyjaciółki;)
    W takim momencie urwać;> Ale już kiedyś to czytałam więc wiem, że to Draco;D
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. No i fajnie. Akcja się rozkręca. Już to pisałam w poprzednim komentarzu, ale bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Czyta się lekko i bez zbędnych komentarzy ;) Czytam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ronald mnie wkurza, jak zawsze i wszędzie. Cieszy mnie jednak, że Molly nie jest po jego stronie, a przynajmniej na razie sprawia takie wrażenie. No i że nie dorobili się dzieci, taka relacja między rodzicami by je skrzywdziła, a pewnie tylko Hermiona czułaby się winna.
    Czy dobrze rozumiem, że Hermiona z Harrym zaszaleli w przeszłości? ;> Domyślam się, że tą "niespodzianką" jest Draco. Idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń