czwartek, 20 czerwca 2013

rozdział 5

dla Villemo

~*~

Wszedł do pałacyku od strony ogrodu. Nie zamierzał robić przesadnego zamieszania swoim pojawieniem się. Zwłaszcza, że sala balowa była już wypełniona tłumem czarodziejów - rozmawiali, tańczyli czy po prostu próbowali smakołyków, pod którymi uginały się stoły.
- Pięknie wyglądasz. - Draco podszedł do kobiety i wręczył jej kieliszek szampana.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - szatynka roześmiała się i upiła łyk musującego wina – Zresztą, nie widziałeś jeszcze najlepszego.
Zmierzył ją niespiesznie wzrokiem. Ciemnozielona, prosta suknia podkreślająca jej idealną sylwetkę, elegancki kok i perłowe kolczyki – wszystko, oczywiście, w najlepszym gatunku.
- Widziałem cię nago. - mruknął z ironicznym uśmiechem.
- Jesteś niepoprawny - roześmiała się i okręciła wokół własnej osi.
Uśmiechnął się z zadowoleniem widząc jej nagie plecy, które odsłaniało sięgające pośladków wycięcie, otoczone trzema sznurami pereł.
- Jak zawsze idealna. A ja już myślałem, że zamierzasz się dziś nie wyróżniać nadmiernie z tłumu. - w jego oczach zadrżały iskierki rozbawienia. Uwielbiał tę kobietę.
- To, że ty postanowiłeś chować się w cieniu nie znaczy, że ja mam to robić razem z tobą. Poza tym, mam dziś misję do spełnienia, musiałam się przygotować. - puściła do niego oczko z zalotnym uśmiechem.
- Nie wiem, czy w tym wypadku nie lepsza by była jakaś skąpa, czerwona kiecka.
- Nawet dla ciebie, mój słodki, nie zrobię z siebie taniej pannicy bez gustu.

~*~

- Skoczę po drinki, czego się napijesz kochanie?
- Jakiegoś soku, nie mam ochoty na alkohol.
- Jasne. - Ron odszedł, zostawiając żonę w towarzystwie jej przyjaciółek.
- Musimy porozmawiać o tym twoim, pożałowania godnym, artykule. Co cię opętało by go napisać? - Hermiona spojrzała surowo na Ginny, która uśmiechnęła się szeroko.
- Czepiasz się. Robimy już drugi dodruk, gazeta się sprzedaje jak świeże bułeczki, a ci z Proroka umierają z zazdrości...
- Nic dziwnego! Przecież na takie rewelacje bardziej nadaje się Prorok lub chociażby Czarodziej Codzienny! Dlaczego wy?
- Znasz Harry'ego - wzruszyła ramionami - Nie znosi dziennikarzy, a zwłaszcza Proroka. Jestem jedyną osobą z tego plotkarskiego światka do której ma zaufanie - wyszczerzyła się w uśmiechu - Obawiał się, że zrobią z Malfoy'a zimnego drania, a chciał jakoś ugładzić całą tę sprawę.
- Ugładzić?!
- Mówicie o tym wywiadzie z Draco Malfoy'em? - Luna oderwała wzrok od sufitu, w który wpatrywała się przez ostatnie parę minut - Uważam, że był bardzo zabawny.
- Zabawny?! - Hermiona prychnęła i spojrzała z niezadowoleniem na przyjaciółki - Zrobiłaś z siebie jakąś napaloną nastolatkę, nie wspominając już o tym, że z niego jakiegoś super interesującego mężczyznę.
- To jest fajny facet, Herm, odpuść mu. - Ginny upiła łyk martini.
- Fajny? Czy ja ci muszę przypominać o tym, że...
- Herm! - Ginerwa była wyraźnie zirytowana - Z tego co mi wiadomo Harry opowiedział ci o wszystkim!
- Powiedział, ale...
- Szkoła się już dawno skończyła, prawda? - Luna spojrzała z lekkim rozczarowaniem na przyjaciółkę - Ludzie się zmieniają, Hermiono. Nie warto żyć ograniczeniami.
- Zamydlił wam wszystkim oczy. Rozumiem, że w jakimś tam stopniu przez ostatnie lata się przysłużył, ale to w końcu Malfoy! - prychnęła.
- "W jakimś tam stopniu?" To chyba spore uproszczenie, skoro Harry uważa go za przyjaciela? Poza tym, hmmm... - Luna przekrzywiła głowę i spojrzała z melancholijnym uśmiechem na przyjaciółkę - Przez wiele lat nazywałaś mnie Pomyluną, pamiętasz?
- Tak, ale... - Hermiona zarumieniła się mocno - Ja... - spuściła oczy. Zrobiło jej się głupio.
Może rzeczywiście przesadzam?
- Co tam dziewczyny? - Ron podszedł i podał żonie napój.
- Nic, tak plotkujemy bez sensu. - mruknęła i spojrzała zdziwiona na szklankę w dłoni męża - Sok?
- Pomyślałem, że to cię ucieszy. - powiedział cicho, rumieniąc się.
- Miałeś rację. - uśmiechnęła się i pocałowała go.
- Witajcie, drogie panie! - Adrien Mayson podszedł do nich z szerokim uśmiechem - Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli porwę twoją uroczą żonę do tańca, co Ron? - klepnął go w plecy i pociągnął na parkiet niezbyt uradowaną tym faktem Hermionę.

~*~

- Przepraszam bardzo, nie widzieliście państwo może jedenastoletniego chłopca? Nigdzie nie mogę go znaleźć. - usłyszeli drżący, pełen napięcia i lęku głos.
Przy ich stoliku stała wysoka kobieta, której suknia podkreślała jej nienaganną sylwetkę. Rysy twarzy nieznajomej były tak idealne, że przywodziły na myśl nieskazitelną urodę Kleopatry, a mleczna cera i duma bijąca z jej postawy tylko to wrażenie pogłębiały.
- Przykro mi, ale nie. - Ginny spojrzała na nią zdziwiona - Przyprowadziła pani tu dziecko?!
- Moja opiekunka się rozchorowała, a musiałam przyjść tu choć na chwilę. - rozglądała się po sali z nadzieją.
Ron wstał bez chwili zastanowienia i, uśmiechając się do niej pokrzepiająco, powiedział.
- Znajdziemy go, proszę się nie martwić.
- Pomoże mi pan szukać? - zwróciła na niego błagające spojrzenie lśniących, błękitnych oczu.
- Oczywiście. Gdzie pani jeszcze nie szukała?
- Nie wiem - westchnęła zrezygnowana - szukałam po sali, łazienkach, w holu...
- Może poszedł do ogrodu? - podsunął Ron.
- To prawdopodobne - uśmiechnęła się z widoczną ulgą.
- Sprawdzimy.
- Bardzo panu dziękuję, nie wiem czy sama sobie poradzę.
- Co za matka przyprowadza na taką imprezę dziecko? - Ginny była wyraźnie zniesmaczona.
- Nie przyprowadziła go, jej strach był udawany. - odparła spokojnie Luna i wróciła do oglądania sufitu - Nie uważasz, że te pęknięcia koło żyrandola są śliczne?

~*~

Robiła wszystko, by utrzymać Maysona na jak największą odległość, co nie było niestety łatwym zadaniem. Czasem miała wrażenie, że ten facet postawił sobie za życiowy cel zaliczenie wszystkich czarownic na świecie.
Pod warunkiem, że mają mniej niż 40 lat podsunął sarkastyczny głosik w jej głowie.
- Odbijany!
Poczuła ulgę, która jednak znikła szybciej, niż się pojawiła.
- Malfoy... – syknęła, próbując się odsunąć, ale uniemożliwił jej to, przyciągając ją do siebie.
- Witaj, Granger. - Uśmiechnął się.
- Nazywam się Wea...
- Rzeczywiście, obiło mi się o uszy, że popełniłaś w swoim życiu karygodny błąd. - Przerwał jej bez żadnych ceregieli.
- Czego chcesz? - Warknęła. Nie miała najmniejszej ochoty na dyskusje z tym zadufanym w sobie arystokratą.
- Czyż to nie jest oczywiste? - Uniósł brew i spojrzał na nią jak na niedomyślne dziecko - Zamierzam z tobą zatańczyć.
- Piosenka się już skończyła. - Z triumfującą miną zadarła głowę do góry.
- Wiem. Czekałem na tę.

http://www.youtube.com/watch?v=e7xTPVihFFk

W tym momencie rozbrzmiały pierwsze takty tanga.
Zbladła. Nigdy nie była specjalnie utalentowaną tancerką. Co prawda uczyła się tańca, znała kroki, ale... tango to było coś w czym sobie nigdy nie radziła. Nie czuła tych emocji, które powinno w niej wywoływać. Pokazywać swoje słabości Malfoyowi było ostatnia rzeczą, na jaką miała ochotę. Zwłaszcza, że Narcyza, mogła się o to założyć o wszystkie swoje galeony, dopilnowała, by jej syn przeszedł najlepsze szkolenie.
- Coś nie tak? – Zamruczał, przysuwając ją bliżej do siebie.
Patrzył na nią uważnie, z iskierką rozbawienia w oczach.
- Nie lubię tanga. - warknęła.
- Nie umiesz kłamać, Granger. Wiem, że nie umiesz też tańczyć. - Uśmiechnął się wrednie, a kiedy zobaczył błysk wyzwania w jej oczach poczuł satysfakcję. Jak łatwo jest podpuścić Gryfona...
Więc o to mu chodzi!
Zgromiła go spojrzeniem.
- Twoje upokarzanie mnie osiągnęło wyższy poziom? Już nie robisz ze mnie idiotki. Teraz jedynie stwarzasz okazję, żebym sama się wygłupiła. Niedoczekanie twoje. - Prychnęła.
- Czyżbyś bała się zwykłego tańca, Granger?
- Nie zamierzam ci pozwolić na obrażanie mnie Malfoy, więc skoro masz takie plany, to odpuść sobie! - wciągnęła gwałtownie powietrze, żeby jeszcze coś powiedzieć, ale ubiegł ją.
- Jesteś w błędzie Granger. Nawet nie wiesz w jak dużym. A teraz przestań gadać i wsłuchaj się w muzykę. - Ujął ją pewniej i powoli, zaczął tańczyć. – Nie myśl, nie odzywaj się i oddychaj głęboko, spokojnie. - szeptał wprost do jej ucha.
Po jej plecach przebiegł dreszcz, a całe ciało napięło się. Próbowała przypomnieć sobie jakiekolwiek kroki tego tańca.
– Najpierw prawa, potem lewa noga w tył. Następnie przechyl się lekko do przodu, tak jakbyś chciała wrócić tą samą drogą. - szeptał – Nie wykonuj bezmyślnych ruchów, poczuj to. – Objął ją mocniej w talii. Przez chwilę tłumaczył każdy kolejny ruch.
Nie chcąc zrobić z siebie idiotki, próbowała zrobić dokładnie to, co jej powiedział, ale kiedy nastąpiła mu na stopę, zamarła, uświadamiając sobie bezsensowność tej sytuacji. Zamierzała odejść, ale on przytulił ją z powrotem do siebie, schylił się do niej i wymruczał wprost do jej ucha:
- Zaufaj mi, znam się na tym.
Uniosła głowę i spojrzała ze złością w jego oczy. Zamierzała mu wykrzyczeć, że nie będzie ufać żadnemu Śmierciożercy, ale kiedy spojrzała w jego szare tęczówki, głos uwiązł jej w gardle. Patrzył na nią z niezwykłą intensywnością, poczuła jakby jego zimne oczy zaglądały jej do duszy...Ogarnęło ją poczucie bezradności i zaskakujące, przyjemne ciepło rozlewające się po całym jej ciele. Przełknęła ślinę i spuściła głowę, próbując opanować ciało, które wbrew rozsądkowi pozwalało mu sobą zawładnąć, które wręcz potrzebowało jego bliskości.
- Przestań myśleć, Granger. Po prostu słuchaj… - poczuła ciepły oddech na swoim uchu, przyspieszone bicie jego serca i silne dłonie na swoim ciele.
Mężczyzna trzymał ją w żelaznym uścisku, prowadząc zdecydowanymi ruchami pośród innych, tańczących par. Jej upór powoli topniał, zagłuszany przez budzące się do życia, nieznane jej emocje, które kazały jej trwać w tej chwili. Nigdy z nikim nie tańczyła tak jak teraz - nie potrafiła - uważała, że takie momenty są zarezerwowane dla innych kobiet, śmielszych, namiętnych... Draco inspirował każdy jej ruch, gest. Jej umysł powoli tracił swoją zdolność kontroli, a ciało odpowiadało na każdy jego ruch.
Ich ruchy stawały się coraz gwałtowniejsze, jak dźwięki piosenki rozbrzmiewającej w tle. Chwycił jej dłoń, odsuwając ją od siebie, zmuszając by obeszła jego sylwetkę dookoła. Gdy wróciła na to samo miejsce przysunął ją do siebie, nie zostawiając ani odrobiny wolnej przestrzeni między nimi. Dotknął jej uda, zarzucając sobie jej nogę na swoje biodro. Szybkimi ruchami cofał się, trzymając ją mocno, tak by nie straciła równowagi. Zatrzymał się dopiero w połowie sali, przechylając kobietę w tył, jednocześnie się nad nią nachylając. Jego usta były w odległości kilku milimetrów od jej szyi, czuła jego ciepły oddech na swojej skórze. Wyprostowała się, stając obiema stopami z powrotem na parkiecie. Odsunęła się. Nie był do końca pewien czy to część tańca, czy może próba ucieczki. W ostatniej chwili złapał ją jedną ręką za talię, przyciągnął do siebie władczym gestem, a drugą dłoń splótł z jej. Okręcił ją kilka razy wokół własnej osi. Gdy się zatrzymali, złapał za łokcie kobiety, unosząc obydwie ręce na wysokość jej ramion. Okręcili się tak jeszcze raz, cały czas patrząc sobie wyzywająco w oczy.
Nawet nie zauważyła, kiedy przymknęła oczy, skupiając się jedynie na muzyce, ruchu ich ciał i na przyjemnym, lekko ostrym zapachu jego wody kolońskiej.
Mężczyzna opuścił ich ręce, przysuwając ją do siebie. Zarzuciła mu dłoń na kark,a on położył swoją na jej brzuchu, drugą gładząc ramię kobiety. Po chwili zsunął ją delikatnie na jej udo, odchylając jej nogę w bok. Drugą dłoń położył na jej ramieniu, naciskając na nie delikatnie, dając jej do zrozumienia, że ma zacząć się zniżać. Poddała się jego naporowi, zsuwając się w dół, nie spuszczając wzroku z jego stalowych oczu, płonących teraz niebezpiecznym, drapieżnym ogniem. Gdy była już przy podłodze, podniósł ją powoli do góry, błądząc dłońmi po jej talii, wdychając jej zapach. Przysunął ją jeszcze bardziej do siebie i pojedynczymi, gwałtownymi ruchami zaczął obracać ich wokół własnej osi tak, by z każdym krokiem wykonać jedynie ćwierć obrotu. Gdy skończyli, splótł ich dłonie, rozstawiając je szeroko w bok. Hermiona wygięła się w łuk, odrywając się na chwilę od ciała mężczyzny, by po chwili jeszcze mocniej do niego przywrzeć. Objął ją ich splecionymi dłońmi, napierając swym ciałem na jej, zmuszając ją tym samym do zrobienia kilku kroków w tył. Podążał tuż przy niej, sterując każdym kolejnym posunięciem. Po chwili odchylił ją przez prawe ramię do tyłu, lewą dłonią przesuwając od jej bioder, aż po udo. Kobieta zgięła nogę, a on przysunął ją do swojego biodra, drugą ręką przytrzymując kobietę. W każdy mocniejszy takt muzyki zniżał ją coraz bardziej w tył, sam lekko się nad nią pochylając, po czym szybkim ruchem wrócił razem z nią do pozycji pionowej, przysuwając ja gwałtownie do swojego ciała.
Uśmiechnął się do siebie, zadowolony z tego obrotu sprawy. To było takie proste. Żadna kobieta nie była w stanie pozostać obojętną na magię tańca. Spodziewał się, że będzie próbowała kontrolować sytuację, ale nie po to ćwiczył taniec towarzyski odkąd skończył pięć lat, by teraz nie móc wykorzystać w praktyce wyuczonych zasad szkoły uwodzenia. Stali naprzeciw siebie na parkiecie. Ich przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą. Draco zamierzał jeszcze kontynuować ich taniec, ciesząc się bliskością kobiety, ale kiedy tylko ostatnie takty ucichły, Hermiona odwróciła od niego wzrok i rzucając ledwie dosłyszalne „dziękuję", uciekła do przyjaciółek.
Ginny świdrowała ją zdumionym i ciekawskim spojrzeniem
- Teraz rozumiem dlaczego się mnie pytał czy umiesz tańczyć. Jak było?
- Co mu powiedziałaś? - Hermiona sięgnęła po szklankę z wodą i upiła kilka łyków.
- Że się uczyłaś w szkole tańca towarzyskiego. Mów, jak było. - uśmiechnęła się szeroko widząc nieschodzący z twarzy przyjaciółki rumieniec.
Więc wiedział! Och jak łatwo dałam się podejść! warknęła w myślach ze złości.
Ginny otworzyła usta żeby coś jeszcze powiedzieć, ale na szczęście posiadała tyle rozumu, by nie zadawać pytań przy Ronie, który właśnie wrócił z ogrodu wyraźnie wściekły.
- Nie wiem o co tej kobiecie chodziło! Szukamy jej syna, wołamy go, aż tu nagle Malfoy krzyczy do niej z tarasu, ona się żegna pospiesznie i do niego odchodzi. - burczał niezadowolony.
- Może wiedział, co się dzieje z jej synem? - Luna uśmiechnęła się do niego melancholijnie i sięgnęła po truskawkę, której koniuszek zanurzyła w czosnkowym sosie.
Skrzywił się z niesmakiem widząc to, po czym spojrzał na Hermionę.
- Pewnie chciałabyś zatańczyć, kochanie. - objął ją i pocałował lekko - Zapraszam na parkiet.

~*~

Warknął wściekły pod nosem i wyszedł na taras.
- El! - zawołał. Widział jak kobieta żegna się w pośpiechu z Weasley'em i rusza w jego kierunku.
- I jak? Poszło szybciej, niż się spodziewałam. - przyjęła od niego kieliszek z szampanem i upiła kilka łyków.
- Słabo. - zapalił papierosa i zaciągnął się mocno dymem - Zamyśliłem się, a ona zwiała.
- Zamyśliłeś? - roześmiała się i wsunęła pomiędzy wargi waniliowego papierosa, którego natychmiast jej podpalił - Założę się, że przeżywałeś swój tryumf.
Warknął tylko w odpowiedzi, na co roześmiała się ponownie.
- Za to ja mam dla ciebie dobrą wiadomość, mój drogi. - uśmiechnęła się lekko zwężając oczy.
- Jaką? - spojrzał na nią uważnie.
- Powiem ci pod warunkiem, że przypomnisz sobie o Majkelu, chłopak za tobą tęskni. Zaniedbałeś go ostatnio. - w jej głosie dało się słyszeć odrobinę rozczarowania.
- Cholera, rzeczywiście. - skrzywił się. Zrobiło mu się głupio, że tak bardzo skupił się ostatnio na sobie. Zapomniał o chłopaku.
- Wracając do mojej wiadomości... - wyszeptała mu do ucha parę słów.
Draco zakrztusił się alkoholem, po czym spojrzał z niedowierzaniem na kobietę.
- Skąd wiesz?
- Mam swoje sposoby. - uśmiechnęła się chytrze i upiła łyczek szampana.
- Jesteś niezwykła El - roześmiał się - Oho... idzie Potter. Ubzdurał sobie, że musi mnie dziś pilnować przed dziennikarzami i złośliwcami. Jakbym sam nie umiał tego zrobić.
- Widziałam...wiesz, że złamałeś nos temu dziennikarzynie? - zachichotała.
Wzruszył ramionami, zupełnie się tym faktem nie przejmując.
- Pójdę już, Majkel na mnie czeka - pocałowała mężczyznę w policzek - Pa...Słodziaku.
Warknął zirytowany, ale po chwili roześmiał się i zawołał za nią.
- Podrzuć mi jutro Młodego.
- Kto to był? - Harry oparł się o balustradę obok Dracona i odprowadzał kobietę wzrokiem.
- Eliza Richards.
- Ta adwokat?
- Owszem. - Draco upił łyk whisky - Żałosna imitacja mężczyzny - syknął po chwili ze złością, patrząc na jakiś obiekt na sali.
Harry podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i dostrzegł Rona z Hermioną, którzy wtuleni w siebie kołysali się w rytm muzyki.
- Nigdy do końca nie dorośniesz, co? - westchnął - Oni ci niczego złego nie zrobili.
- Wysłuchiwanie okrzyków Weasley'a nie nazwałbym niczym, a do Granger się przyzwyczaiłem.
- Przyzwyczaiłeś? Niby kiedy?
- Leczyła mnie wszak kilka tygodni. - mruknął i spojrzał z ukosa na Pottera, który nagle zainteresował się swoimi butami.
Typowy Gryfon, żadnej umiejętności manipulacji, ale muszę się jeszcze upewnić. Trzeba go skołować.
- Nic nie powiesz?
- Na Merlina, Draco! Ależ ty jesteś monotematyczny! Ile razy mam ci powtarzać, że...
- Zamknij się Bliznowaty i nie rób ze mnie idioty. Pamiętam kobiecy głos, dotyk i zapach, a tak się składa, że twoja przyjaciółka także zawsze pachnie trawą cytrynową. Przypadkiem jest też świetnym uzdrowicielem, któremu naprawdę ufasz. - zmrużył oczy patrząc uważnie na reakcję mężczyzny i z satysfakcją zauważył jego zmieszanie.
- Cholera jasna, Malfoy, czy twoja pieprzona podświadomość nie może znieść faktu, że skakał wokół ciebie facet? Odczep się od Hermiony, czy ty naprawdę myślisz, że mógłbym prosić ją o to, by osobiście zajęła się człowiekiem, którego szczerze nienawidzi?
Musiał jednak przyznać, że Bliznowaty dzielnie się bronił przed wyznaniem prawdy.
- Moje zdanie nie ma tu nic do rzeczy, fakt pozostaje faktem, nie rozumiem tylko dlaczego uparłeś się udawać, że to nie ona. Mam do niej podejść i się spytać? Czy może wolisz bym ogłosił w Proroku komu zawdzięczam wyleczenie? - uśmiechnął się z satysfakcją, widząc rezygnację w oczach Harry'ego.
- Obiecałem ci nie mówić. - westchnął i upił duży łyk piwa.
- Sam się domyśliłem, możesz czuć się rozgrzeszony. Wytłumacz mi tylko, dlaczego miałeś to przede mną ukrywać.
- Powiedziała, że nie ma ochoty wysłuchiwać tego, że dotykała cię szlama, że nie jest godna ci pomóc i że...
- Wystarczy, rozumiem - zacisnął zęby i wziął głębszy wdech, by nie pokazać po sobie, że dotknęły go te słowa, a najbardziej to, że miała prawo tak myśleć - Jakie ona lubi kwiaty? Nie zamierzam jej powiedzieć, że wiem, nie bój się - uśmiechnął ironicznie, widząc zaniepokojenie w oczach bruneta.
- Tulipany, Hermiona lubi tulipany.

~*~

Musiała przyznać, że wczorajszy wieczór był niezwykle udany. Ron nie tknął alkoholu, często z nią tańczył, pomimo, że za tym nie przepadał i jakimś cudem dalej nie dowiedział się o nowej posadzie Malfoy'a.
Miała przeczucie, że to będzie naprawdę dobry dzień. Z uśmiechem weszła do swojego gabinetu i stanęła jak wryta. Na jej biurku leżał olbrzymi bukiet białych tulipanów. Podeszła niepewnie, dotykając płatków.
- Przyszły dzisiaj rano. Przepiękne, prawda? Było też to - asystentka podała jej spore, płaskie pudełko obwiązane delikatną, kremową wstążką i wyszła cicho, zamykając za sobą drzwi.
Czyżby Ron?
Usiadła na krześle, odwiązała wstążkę i otworzyła pudełko. W środku znajdowało się przepiękne, bordowe, samonotujące pióro i duży, skórzany notatnik, który otworzyła drżącymi palcami. Przejechała dłonią po kartach.
Pergamin.
Powąchała stronice, przypominając sobie czasy, kiedy godzinami przesiadywała w bibliotece. Jej uwagę zwróciła pierwsza strona.

Mam nadzieję, że nie porzuciłaś marzeń o karierze naukowej. Przepraszam i dziękuję.
Malfoy
PS Pióro się przyda jako że jestem pewien, iż twoje palce męczą się dużo szybciej niż twój umysł i ruchliwy, niewyparzony język.

Zamarła, by po chwili spłonąć rumieńcem, kiedy przypomniał jej się wczorajszy taniec.
Za co on mi dziękuje? Przecież nie za taniec. No tak... Uśmiechnęła się do siebie gorzko. Powinnam się była domyślić, że Harry w końcu się wygada. I zdecydowanie powinnam odesłać to wszystko.
Spojrzała na kwiaty i powąchała je ponownie.
Nie chciała tego zrobić, to był wspaniały prezent. Przeniósł jej myśli na parę chwil do swoich starych marzeń i planów, do wyimaginowanej pracowni pełnej starych woluminów i książek, jej notatek z nowymi zaklęciami i parujących kociołków.
Przymknęła oczy, chcąc zostać tam na zawsze.

~*~

szczególne podziękowania dla Dominiki - tancerki, która pomogła mi ująć tango w jego prawdziwe ramy

~*~

betowała Witch - dziękować, że jesteś :*


~*~

bardzo Was proszę o komentarze, wena się nimi karmi i zapoznanie się z informacjami w pasku bocznym;
pozdrawiam,
atramaj

25 komentarzy:

  1. Jejuuu, ten taniec był przepiękny! ;)
    Całość wyszła rewelacyjnie.. Masz mega ogromny talent :)
    No cóż. Czekam na więcej ;p

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  2. I jak cię nie wielbic kobieto wspaniała? Rozszczepaisz moje serce na kawałki... kolejne części ofiarowuję kolejnym postaciom... Kocham Draco, Siergieja, Severusa i mojego Kima... az dziw, ze mi żebra nie pękły od nadmiaru miłości w serduchu.
    mam wypieki na twarzy i szeroki banan na ustach, luna mnie rozbroiła z tą uwagą o udawanym strachu, Tango było rewelacyjne i poszukiwania dziecka też... Naiwni są wśród nas
    "Tulipany. Hermiona lubi tulipany"
    Ja juz chcę Happy End... albo przynajmniej niech się rozstanie z Ronaldem... ona tak się męczy w tym zwiazku... dedukcja Malfoya cudowna...
    Skoro nie mogę pokolorowac tekstu na różowo, to ide po różowe okularki...
    Jest piękne, (moze nie jestem konstruktywna, ale przynajmniej szczera)
    Twoja Paskuda

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział!
    A ten taniec - ach! Pełen pewnej namiętności i zapomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja juz wspomniałam, ze Ciebie uwielbiam? Dobra. Wspomniałam.
    Rozdział cudowny. Akurat to tango jest moim ulubionym, a sam opis bardzo wizualny.
    Ja chce już Draco na stałe! Znaczy Draco i Herm.
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tango ... Cóż za perfekcja ♥
    Emocje, namiętność, ciągła walka - widziałam to w mojej głowie. Wyobraźnia działała, oj działała :) Naprawdę cudownie opisane . Tańczę, widziałam w swoim życiu wiele mistrzowskich wykonań, a ten opis mógłby z nimi konkurować.
    Ciekawi mnie strasznie ta Eliza Richard i jaki Draco miał interes w zatańczeniu z Hermioną.
    Podziękowanie i domysły Malfoy'a były urocze :)
    Całość była nie do opisania - cudowna, bajeczna, piękna, taka prawdziwa a na dodatek z nutką magii, bo taniec właśnie nią jest :)
    Każdy twój blog jest wspaniały - gdziekolwiek teraz ukaże się rozdział, to będę zachwycona ♥
    Pozdrawiam i zapraszam na historia-hermiony-riddle.blogspot.com
    Florence

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam Ci podziękować za piękny komentarz - tak niewiele osób poświęca choć chwilę na to by napisać coś więcej niż jedno zdanie;
      dziękuję

      Usuń
    2. Niestety mnie często też dotyczy, chociaż postaram się poprawić.
      Skomentowanie tego było przyjemnością :)

      Usuń
  6. niesamowite opisane tango ♥ aż widziałam to przed oczami. Pisz dalej, bo czytanie tego sprawia mi- nam czytelnikom - radość ; )) Nicola

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział - OMG!! CUDOWNY *-*
    Pięknie wszystko opisane, przez chwilę myślałam, że jestem koło nich. Kim jest ta kobieta z samego początku? Chemu Hermiona jest taka thóżliwa? Czemu rozdział taki krótki? Apeluje o więcej scen 18+ ( tak, wiem... niewyżyta jestem XD )
    Naprawdę, wspaniale piszesz.
    Pozdrawiam ;DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog!:)
    Zapraszam do siebie:*
    Obserwujemy?;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział :-) bardzo lekko się czytało i przyjemnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow...jestem pod wrażeniem...to, co zrobiłaś z tą notką zasługuje na specjalną nagrodę! Chciałabym wynotować momenty, które najbardziej mi się podobały, ale gdy zaczęłam to robić, to okazało się, że musiałabym skopiować cały rozdział...bo wszystko tu jest majstersztykiem! a ten taniec...pełen pasji, namiętności, ukazujący starcie dwóch silnych charakterów...czytałam ten fragment 5 razy i ciągle mi mało;)
    Podoba mi się Twój Dracon...baardzo mi się podoba. Podbił moje serce.
    Cieszę się, że Ron przystopował i jednak robi coś, aby nie spieprzyć tego małżeństwa. Zastanawiam się tylko, jak długo pociągnie jako przykładny mąż...
    "- Szkoła się już dawno skończyła, prawda? - Luna spojrzała z lekkim rozczarowaniem na przyjaciółkę - Ludzie się zmieniają, Hermiono. Nie warto żyć ograniczeniami.
    - Zamydlił wam wszystkim oczy. Rozumiem, że w jakimś tam stopniu przez ostatnie lata się przysłużył, ale to w końcu Malfoy! - prychnęła.
    - "W jakimś tam stopniu?" To chyba spore uproszczenie, skoro Harry uważa go za przyjaciela? Poza tym, hmmm... - Luna przekrzywiła głowę i spojrzała z melancholijnym uśmiechem na przyjaciółkę - Przez wiele lat nazywałaś mnie Pomyluną, pamiętasz?
    - Tak, ale... - Hermiona zarumieniła się mocno - Ja... - spuściła oczy. Zrobiło jej się głupio."
    Luna mnie rozbroiła;D Zresztą Hermionę chyba też zatkało. El R.- kim ona jest? Chyba, na pewno ją polubiłam;) "Powiedz mi coś czego nie wiem"...;p
    I na koniec...dziękuję za dedykację;*
    Ściskam mocno!;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do cholery knuje Malfy?

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział bardzo dobry, jeden z najlepszych. Zabawne dialogi, dobrze oddany klimat balu. A końcówka? Hmm... zastanawiająca. Ciekawe co Draco wymyślił. A jego ps, w szczególności spostrzeżenia odnośnie ruchliwego, niewyparzonego języka panny Granger są boskie! Niczego nie mogę wytknąc. Jedynie zauważyłam parę błędów, ale to jak będziesz chciała to wyśle ci moje uwagi na maila. Pisz dalej, bo czekam z niecierpliwością (a nie grzeszę jej zbytkiem) na dalszy ciąg.
    Dominika
    Ps. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale musiałam ochłonąc, wiesz po czym.
    Ps 2. Musztardę ci przywiozę osobiście, ok? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. no i miałam być zawsze i znów zostawiłam bloga... eh.
    jednak nadrobiłam zaległości i jestem pod wrażeniem.
    Lubię takiego Dracona, bo jest bardzo podobny do tego z HP, no i ten artykuł... świetny, genialnie Ci to wyszło :D
    czekam co będzie dalej :)
    pozdrawiam,
    Nox

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm... Co by tu powiedzieć?!
    Mojego zachwytu nie da się określić słowami. :) Ale jednak spróbuję...
    Rozdział niesamowity! (Tak jak cała reszta z tych które miałam okzję przeczytać!)
    Zakochałam się w opisie tanga Hermiony i Draco. Twoje słowa sprawiły, że mogłam poczuć się jakbym naprawdę obserwowała ten taniec, będąc gdzieś w pobliżu, na sali. ;) (Fragment został przeczytany przeze mnie kilkukrotnie :D)
    PS Na Twojego bloga wpadłam dopiero dziś i jestem z tego powodu zachwycona! Atramaj, muszę powiedzieć, że masz niezwykły talent i jestem przeszczęśliwa, ponieważ mogę zapoznać się z tą cudowną historią!
    Czekam niecierpliwie na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne,masz bardzo delikatny styl pisania.Ta kobieta jest intrygująca,no i ten Majkel..ciekawie się robi.Nie mogę się tylko doczekać wywalenia z zycia Herm Rona.
    Czekam na więcej,chętnie będę tu zaglądać.
    Proszę też o informowanie mnie o notkach na moim blogu:
    finamorestory.blogspot.com/
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. http://dontleavemeallone.blogspot.com/
    zapraszam.
    Poza tym - świetny blog, kontynuuj bo masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  17. O rany...jak by ci to wyjaśnić.Niektóre blogi czyta mi się jak książkę,grubą pisaną zwykłymi literkami.Twoje opowiadanie bardziej mi przypomina coś nieuchwytnego.Białe kartki zapisane jakimś pismem elfów.Haha dziwnie jest widzieć moje popaprane myśli w tym komentarzu.Nie wiem jak to wytłumaczyć,przychodzi mi do głowy tylko porównanie do motyla.
    Mam nadzieję ,że trochę rozjaśniłam tę kwestię.
    Pozdrowienia;*
    Wpadnij czasem poczytać mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam całe opowiadanie i muszę powiedzieć, że jest genialne. ;) Z niecierpliwością czekam na nowość. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow normalnie szok, niesamowite opowiadanie, akcja w idelanym tępię, ciekawe, zaskakujące, wyjątkowe. Przeglądałam spam u mnie i tak tu trafiłam, mam nadzieję, że mogę cię dodac do Polecanych . Na pewno jeszcze tu wpdanę pozdrawiam a w chwili czasu zapraszam na sladem-snu.blogspot.com
    Pisz szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie wiem jak to opisać więc napiszę tylko.... CUDOWNE...

    OdpowiedzUsuń
  21. Haaaaaaaaaaalo! wchodzę tu co jakis czs, pełna nadziei, a tu nic. Czeeeekam z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam Lunę, jej bezpośredniość, szczerość, umiejętność zauważania tego, czego inni nie widzą.
    Tango akurat mnie nie przekonało, po pierwsze dlatego, że podobny wątek jest wałkowany w tak wielu Dramione, że stał się już nudny i sztampowy, po wtóre z powodu samego opisu, którego chyba połowę pominęłam, bo dokładne opowiedzenie każdego kroku, ruchu... za dużo mi tego było. Ale to moje zdanie.
    Nie podobał mi się też zapis "Majkel", uch. Choć jestem bardzo ciekawa, kim on jest... I co knuje Draco.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń