poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 9

na wstępie chciałabym bardzo podziękować za komentarze Cornelii Grey, J., Fugax, Syntii Black, Irlandce i pewnej Anonimowej osobie, która się nie podpisała 
Wasze słowa są dla mnie niezwykle ważne i wartościowe

~*~

Harry całą noc spędził w fotelu stojącym przy oknie, wpatrując się w nocne, zachmurzone niebo. Próbował jak najlepiej przygotować się do dzisiejszego dnia, wymyślić jak najwięcej trafnych i przekonywujących argumentów. Zdawał sobie sprawę, że od tej jednej rozmowy zależało naprawdę wiele. Jednak nie czuł się do niej przygotowany. Nie był przygotowany.
Zmierzwił nerwowo włosy i wyłączył budzik, zanim jego irytujący dźwięk obudził pozostałych domowników. Nie miał dzisiaj ochoty na swoją ulubioną poranną rozrywkę, którą nazywał "drażnieniem Malfoya" - szczęściarza, który planowo wstawał kwadrans po Harrym, a praktycznie w momencie, w którym miał dosyć i oznajmiał to światu dosadnym "Potter! wyłącz tego cholernego wyjca!". Tego ranka jednak nie tylko Draco gościł w jego domu i Harry miał szczerą, naiwną nadzieję, że Hermiona chociaż dzisiejszego dnia nie będzie wyglądała jak niewyspane, zapłakane nieszczęście. Nie zniósłby tego ponownie.
Zdawał sobie sprawę, że Hermiona i Ron mają problemy, że Ronprzesadza z alkoholem, ale nie miał pojęcia, że jest aż tak źle. Hermiona dobrze to ukrywała, a może to on nie chciał tego zauważyć? Może odwracał wzrok, bo łatwiej było nie widzieć, udawać że się nie zauważa, sygnały ostrzegawcze nazywać niegroźnymi incydentami? Przecież sam, świadomie, nie mówił Ronowi o wielu sprawach, nie ufał mu już na tyle by opowiadać o pracy, w której odpowiedzialny był za zdrowie i życie innych osób, więc dlaczego łudził się, że w innych sprawach Ron jest taki jak kiedyś? Dobry, odważny, honorowy, szczery... Dlaczego nie zainteresował się bardziej? Dlaczego udawał, nie dostrzegał, że życie dwojga z najbliższych mu osób zamienia się w koszmar? Dlaczego nie pomógł?
Jęknął. Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Za mało.
Powlókł się do łazienki. Był rozczarowany, zestresowany i cholernie wściekły na siebie. Obawiał się tej rozmowy. Przemył twarz wodą i sięgnął po szczoteczkę do zębów bez nadziei, że przy jej pomocy pozbędzie się niesmaku, który tkwił w nim od paru dni.

Przez cały wieczór brakowało mu Rona, ale i tak się nieźle bawił. Miał wokół siebie szczęśliwych przyjaciół, udało mu się bezboleśnie wprowadzić Draco do towarzystwa i nie mógł się doczekać kiedy wypróbuje najnowszy gadżet do miotły, który sprezentowała mu Ginny - VR* miał sam sterować miotłą, jeśli jej właściciel nie byłby w stanie osobiście jej bezpiecznie prowadzić. Kojarzyło mu się to z mugolskim autopilotem.
Kiedy zegar zaczął wybijać drugą nad ranem, a jego impreza urodzinowa chyliła się ku końcowi, Harry, siedząc przy szachownicy, kłócił się z gońcem próbującym wmówić mu, że ostatnia rozegrana przez niego partia była na żenująco niskim poziomie. Neville przysypiał z głową na kolanach Luny, bawiącej się robieniem im oryginalnych drinków, które ukradkiem wylewali do doniczek (nie przejmując się czy rośliny przetrwają taką polewkę, jeśli miały ginąć kwiatki lub oni to bez mrugnięcia okiem wybierali kwiatki). W drugiej części pokoju, w fotelach, siedzieli Ginny z Draconem. Panna Weasley kończyła mu właśnie opowiadać zabawną anegdotkę, z menadżerem zespołu Okrutni Czarownicy w roli głównej, nie zwracając zupełnie uwagi na jego ponurą minę i oczy utkwione w innym punkcie salonu. Jego uważne i zamyślone spojrzenie skupione było na Hermionie, siedzącej na poduszce przed kominkiem. Bawiła się kieliszkiem z niedopitą resztką wina, wpatrując się w powoli dogasający ogień. Była nieobecna myślami i smutna.
Ten spokojny obrazek przerwało łomotanie do drzwi.
- Przyszedł pan Weasley - poinformował Stworek nawet nie próbując ukrywać swojej zdegustowanej miny.
- Taa...ja... przecież mnie poznają, no nie? - Ron wszedł, a raczej wtoczył się do salonu z butelką whisky w jednej ręce i czymś, co przypominało bukiet czerwonych róż, którym ktoś kilka razy walnął w ścianę, w drugiej. - Sto lat Harry! Twoje zdrowie! Obyś się otruł znajomością z gadami!
Harry pamiętał swój szok, swoje przerażenie i ciszę brzęczącą mu w uszach, która nagle zapadła w salonie. Zdawało się(,) że cały wszechświat wstrzymał oddech na ten krótki moment.
Jak w transie obserwował Rona podchodzącego do Hermiony.
- Wracamy do domu... - czknął i przytrzymał się kominka, próbując zachować równowagę. Pozostałość bukietu wpadła w ogień.
- Nie, Ron, ja nie wracam. - spuściła głowę i pokręciła nią. Nie trzeba było jej dobrze znać, by zorientować się jak bardzo się wstydzi i marzy o tym, by stąd uciec.
- Wracasz, i to już... - złapał ją za rękę i podciągnął do góry, jak lalkę, z zaskakującą siłą, której Harry nie spodziewałby się po osobie w tym stanie.
- Zostaw ją Weasley - zimny głos Malfoya sprawił, że Harry aż podskoczył, wyrwany z otępienia.
- Nie wtrącaj się gadzie, zabieram swoją żonę do domu. - postąpił krok w kierunku wyjścia, ale Hermiona z całych sił zaparła się nogami. Nie chciała z nim iść. - Powiedziałem idziemy! - szarpnął nią mocniej w swoją stronę.
- Ron, opanuj się - Harry podszedł do niego i na siłę odczepił od zrozpaczonej Hermiony - Położysz się, odpoczniesz, jutro...
- Nie! Zabieram ją stąd! - odrzucił butelkę w bok i spróbował odepchnąć Harryego, który zagradzał mu drogę do żony - Ty choler...
Nie skończył, padł na podłogę bez ruchu.
- Po kłopocie. - mruknął Malfoy chowając różdżkę do kieszeni - Zabierz go stąd Potter, a ty - spojrzał na skrzata - przygotuj jej gościnną sypialnię. - wstał, spokojnym, nonszalanckim ruchem nałożył marynarkę i wyszedł z pomieszczenia.
Harry nie lubił, kiedy Draco wpadał w ten swój arystokratyczno - rozporządzający ton, ale tym razem był mu wdzięczny, bo to postawiło jego samego do pionu.
Przeniósł wzrok ze spetryfikowanego Rona, którego oczy pałały wściekłością, na Hermionę.
- Zostaniesz tutaj. - bardziej oznajmił niż spytał i nie czekając na jej odpowiedź sięgnął po różdżkę, kierując ją w stronę leżącego przyjaciela - Vingardium Leviosa. Zabiorę go do domu, musi... - westchnął, mierzwiąc nerwowo włosy - musi odpocząć.
- Idę z tobą! - oczy Ginny ciskały gromy - I powiem temu durniowi, co o nim sądzę.
Luna zepchnęła, mało delikatnie, głowę Nevillea z kolan i wstała.
- Zajmiemy się nią. - przytuliła do siebie Hermionę – Chodź, napijesz się herbaty, z miodem i z cytryną. No chodź...

Wspomnienie zataczającego się Rona bolało, powodowało poczucie winy i niemocy. Harry wziął dziś dzień wolny, żeby zajrzeć do Nory, bo miał nadzieję, że jego przyjaciel zdążył już przemyśleć parę kwestii. Znaleźli dla niego z Ginny, a prawdę powiedziawszy ona znalazła, Czarodziejski Ośrodek Terapii i Uzależnień. COTiU miał swoją siedzibę w Acoma Pueblo, więc Ron miałby tam możliwość anonimowo i spokojnie dojść do siebie. Odwiedzaliby go, teleportacja pomiędzy kontynentami była trudna, ale nie niemożliwa. Nauczyliby się.
Harry unikał myślenia o piciu Rona jako o chorobie, wtedy musiałby przyznać, że jego przyjaciel jest alkoholikiem, a tego nie chciał. Wzdragał się na samą myśl.
Dziś musiał po prostu przekonać Rona, by zgodził się na pobyt w COTiU. Chciał to zrobić bez Hermiony, która i tak była strzępkiem nerwów, co teraz widzieli już wszyscy, pomimo jej złudnego przekonania, że świetnie udaje jej się to ukryć.
Cały jego plan na dziś to była jedna, jedyna rozmowa. Dlaczego więc czuł się tak jakby czekał go dzień pracy przy sprzątaniu smoczego łajna?
Wypluł pastę do zlewu, przepłukał usta i nałożył okulary. Marzył o tym, by wejść do łóżka, nakryć się kołdrą i przeczekać ten czas. Poczekać, aż wszystko samo się rozwiąże. Doskonale jednak wiedział, że to tylko pobożne życzenia.
Marząc o tym, zszedł do kuchni i poprosił Stworka o kawę, a najlepiej o cały jej dzbanek.

~*~

Promienie porannego słońca rozświetlały pomieszczenie, drgając w kryształach żyrandolu, przenikając przez płatki białych lilii i drażniąc Dracona Malfoya, rozpartego wygodnie na popielatej, skórzanej sofie.
- Możesz zasłonić te cholerne okna? - warknął mrużąc oczy.
- Mówi się "proszę"... - zagruchała słodziutko.
Skrzywił się i rzucił jej ostre spojrzenie, na co zachichotała i pstryknęła palcami, a szyby natychmiast pokryły się pudrową, matową tkaniną, przepuszczającą tylko niezbędną ilość światła.
- Draco, skarbie, czy ty naprawdę musisz użalać się nad sobą w godzinach mojej pracy i to w dodatku w mojej kancelarii? To psuje mój image, zapewniam cię. - obrzuciwszy go krytycznym spojrzeniem, w którym kryły się iskierki sympatii i rozbawienia, ruszyła w stronę drzwi.
Przymknął oczy, by przez chwilę wsłuchać się w stukot jej kilkunastocentymetrowych szpilek na hebanowym parkiecie. Uspokajał go.
- Nie użalam się. - mruknął i zaciągnął się papierosem.
Roześmiała się.
- Nie? A jak nazwiesz swoje jęczenie, marudzenie i powtarzanie jakie to wszystko jest "cholernie wkurzające"? - uchyliła drzwi - Arturze przynieś nam kawę. - poleciła swojemu asystentowi.
- Nazwałbym to przytaczaniem faktów.
Stłumiła chichot. Niektóre jego pozy bawiły ją niezmiennie od momentu ich poznania. Wróciła na swój fotel i rozsiadła się wygodnie.
- Dobrze, przytocz mi więc te fakty, które uznałeś za tak ważne, by przedstawić mi je akurat w momencie, w którym miałam klienta. Ważnego klienta. - podkreśliła.
- Odwołałaś spotkanie.
- Bo mnie o to prosiłeś.
- Nie prosiłem.
Przewróciła oczami. Kolejne słówko, którego Malfoyowie nie używali w stosunku do własnych czynności. To ich „proszono", oni „oczekiwali", „żądali", „wymagali"... Trochę ją to irytowało, ale cóż... każdy ma jakieś przywary, a pochylanie się nad tymi błahymi było, w jej mniemaniu, po prostu męczące i niepotrzebne.
- Wejdź Arturze! - zawołała po usłyszeniu cichego, nienachalnego pukania. Otworzyły się drzwi i do gabinetu wlewitowała srebrna taca z dwiema filiżankami kawy, cukiernicą i mlecznikiem. Opadła bezszelestnie na stoliku.
Draco wziął filiżankę i przyjrzał się uważnie delikatnej porcelanie, ręcznie malowanej w niebieskie i złote kwiaty. Mógł się założyć, że jest to prawdziwe złoto.
- Nowa zdobycz?
Uśmiechnęła się. Tylko on potrafił docenić jej pasję do starej porcelany i zauważyć nowe perełki w kolekcji.
- Tak, to Łomonosow z lat 40.
- Ładna.
Westchnęła. Gdyby jeszcze umiał je podziwiać.
- Czego właściwie ode mnie oczekujesz, Draco? - spytała po chwili ciszy, w trakcie której obydwoje delektowali się smakiem i aromatem napoju.
- Cholerny Weasley popsuł mi szyki, spodziewałem się, że jego doszczętny upadek nastąpi za jakiś miesiąc. - zmarszczył niezadowolony brwi - W każdym razie, Potter z Ginny znaleźli dla niego jakiś ośrodek odwykowy w Stanach, co oczywiście mi nie odpowiada, Wiewiór w roli ofiary utrudniłby sprawę.
- Nie wydajesz się być tym specjalnie przejęty.
- Jestem po prostu spokojny, Weasley się na leczenie nie zgodzi. Wracając jednak do sedna naszej rozmowy - mam pewien plan i chcę, żebyś powiedziała co o nim sądzisz.
- Czy to nie ty przypadkiem powtarzasz, że jeśli miałabym rozśmieszyć boga to wystarczy, że opowiem mu o swoich planach**? - zapaliła papierosa i wydmuchała dym w jego kierunku. Zmarszczył nos.
- Daruj sobie, El, nie mam nastroju na twoje wredne szpile.
- Które uwielbiasz... - zamruczała.
- Nie dzisiaj. - warknął. Niemniej osiągnęła tyle, że lewy kącik jego ust uniósł się w górę w ironicznym uśmiechu, który tak lubiła. - Dziś potrzebuję twojego kobiecego spojrzenia na całą tę sytuację.
Zgasiwszy papierosa zmarszczyła w zamyśleniu brwi, przez dłuższą chwilę wpatrywała się w bukiet lilii, który jej przyniósł.
- No dobrze, czyli jesteśmy na etapie, w którym nadal jesteś ostatnią osobą, u której Granger poszuka pocieszenia.
Skinął głową.
Uśmiechnęła się do siebie. Planowanie intryg było zabawne i przyjemne, czekało ją miłe przedpołudnie.

~*~

Opuściła sypialnię dopiero, kiedy usłyszała drugie trzaśnięcie drzwi frontowych. Znaczyło to, że obaj mężczyźni nareszcie wyszli. Każdego innego dnia skarciłaby ich w myślach za spóźnianie się do pracy, ale nie dziś, dziś odetchnęła, że nareszcie jest sama. Może nie było to grzeczne ani miłe, ale naprawdę nie miała ochoty nikogo oglądać. Tym bardziej, kiedy miała do wyboru zmartwionego Harry'ego, chodzącego wokół niej na paluszkach z miną pełną poczucia winy, lub Malfoya, krążącego jak chmura gradowa i wyładowującego swoją irytację na wszystkich wokół, nie wyłączając portretów, które czasem wykazywały brak instynktu samozachowawczego i odważały się zwrócić się do niego z jakimś zagadnieniem.
Usiadła przy stole w kuchni i sięgnęła po kubek z kawą, który przygotował dla niej Stworek. Nie było mowy o pomyłce - Harry pijał kawę z mlekiem z bordowego kubka w złote znicze, Malfoy tylko i wyłącznie z ciemnogranatowej filiżanki kawę tak mocną, że nie jeden koneser odmówiłby jej wypicia. Harry wspomniał jej wczoraj, że sprezentowała mu ją jakaś Eliza w zamian za pomoc Draconowi, niemniej jednak filiżanki tej używał tylko Malfoy. W związku z powyższym, nie miała cienia wątpliwości, że napój podany w różowej filiżance był przeznaczony dla niej.
Upiła łyk, dziękując w duchu za zaklęcia utrzymujące świeżość i temperaturę.
Usiadła przy kuchennym stole i położyła przed sobą dwa arkusze pergaminu. Na jednym z nich w górnym, lewym rogu widniał minus, na drugim arkuszu w tożsamym miejscu narysowała plus. Wzięła w dłoń orle pióro i odetchnęła głęboko, w myślach licząc do dziewięciu. Miała dziś dzień wolny, pierwszy urlop na żądanie w całej jej karierze zawodowej, żeby wszystko przemyśleć, przeanalizować i zdecydować się na podjęcie konkretnych działań. Trzy dni chowania się na Grimmauld Place, uciekania w pracę, płaczu w poduszkę i udawania twardej kobiety, której ta sytuacja specjalnie nie poruszyła, kompletnie ją wymęczyły. Potrzebowała planu.
Uśmiechnęła się ponuro. Zamierzała właśnie rozłożyć swoje małżeństwo, siebie i Rona, na czynniki pierwsze, zapisać wszystko dokładnie, przyznać punkty, podliczyć i...
Westchnęła, nie mając pojęcia co zrobi z tym później. Zdawała sobie sprawę, że większość czarodziejów uznałaby to, co właśnie zamierza zrobić, za idiotyczne, zbędne i wyrachowane. Niemniej jednak ona tego potrzebowała, systematyzacji, konkretów, szerszego spojrzenia, bo w tym momencie jedyne co widziała to swój ból, rozczarowanie, złość i wstyd, a w świecie skurczonym do takich emocji łatwo było zwariować.



*Viam Repono
**Woody Allen

~*~

betowała Witch - dziękuję kochana 

~*~

osoby, które chcą być informowane o nowych rozdziałach bardzo proszę o zostawienie informacji w zakładce powiadomienia, to bardzo ułatwi nam życie 

~*~

bardzo Was proszę o komentarze, są niezwykle ważne dla osoby, która ma przeświadczenie, że czego się nie dotknie to zawali

pozdrawiam Was ciepło 
atramaj

22 komentarze:

  1. Cześć i czołem!
    Ja naprawdę nwm nad czym Hermiona sie zastanawia.! Rozwód z wyłączną winą pozwanego! Jeśli uderzył ją raz to uderzy drugi i trzeci, aż zacznie robić to systematycznie. Zamierzam być w przyszłości psychologiem i może to co teraz napisałam nie jest zbyt profesjonalne, ale ja bym mu szansy nie dała. Dobra kończę, bo sie zbulwersowałam.. Zapraszam do mnie http://little-big-love-by-cornelia.blogspot.com i pozdrawiam..

    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychologiem? Ambitny i piękny zawód, może przynieść wiele satysfakcji i dobrego, życzę więc powodzenia :) Może to nie jest profesjonalne, ale nie jesteś teraz w pracy.Jako coach zapewniam Cię, że nawet najpiękniejsza praca nie powinna być całym naszym życiem.
      Obawiam się, że rozwód z wyłączną winą jednej ze stron wcale nie jest tak łatwo uzyskać o ile obie strony na taką opcję się nie zgadzają.
      Mam nadzieję, że pomimo Twojego zbulwersowania jeszcze tutaj wrócisz i obiecuję, że zajrzę na Twojego bloga kiedy znajdę czas. Na razie nadrabiam zaległości (roczne!) na blogu Villemo, a i tak idzie mi to powoli.

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  2. Kocham! Bardzo, ale to bardzo podoba mi się knujący Malfoy by zbliżyć się do Hermiony. Podoba mi się również to co zrobiłaś z Ronem, pokazałaś jego historię, czemu stał się okropny, a nie (jak na większość ff) ni z gruszki ni z pietruszki on bije Hermionę.

    Niesamowicie się cieszę, że rozdział się pojawił. Widzę, że przerwa dobrze ci zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę Ci się podoba? Uff...tak się boję, że go schrzanię. To jest bardzo trudna postać, a w tym paringu w szczególności.
      Ron...o tak, mam z tym panem problem, nie wiem na ile o nim pisać to co mam w głowie żeby Was nie zanudzić i żeby to udźwignąć.

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  3. moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina....
    Śliczny szablon, z klasą, nienachalny i pasujący, a jednocześnie miły dla oka.
    kolejny rozdział tak wpisujący się w ciebie i twój styl...
    ehhh Ronalda wyrzuciłabym najchętniej oknem z dziesiątego piętra
    (przecież wiesz, że do mnie trzeba mówić DRUKOWANYMI literkami, wiesz, że mało zawału nie dostałam, jak zobaczyłam kolejny rozdział?)
    Plan Dracona o tak.... jego należy poznać, w tym momencie następuje u mnie rozpacz, że przegrałam pojedynek o betę Dramione... właśnie, kiedy ruszysz z moim cudotyłeczkiem?
    Widzę cię pijącą z tej filiżanki taką mocną idealnie mocna czarna kawe z filiżanki w złoto-niebieskie kwiaty.... A hermiona to dla mnie osoba pełna sprzeczności, z jednej siła, profesjonalizm.... ta kobieta sukcesu, a z drugiej jej życie osobiste, które okazało sie porażką, Teraz następuje moment, gdy chłodne uporządkowanie i logika, przy tworzeniu listy, łączą się z dziecinnym lękiem, bo czeka, aż wszyscy pójdą i tą słodyczą, gdy skrzat podaje jej kawę w różowej filiżance
    Alex
    PS Jak wreszcie wymyślę merytoryczny komentarz, to go napiszę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak dostanę merytoryczny komentarz to dostaniesz odpowiedź :P

      Usuń
  4. Super, jest kolejny rozdział. To jak pokazujesz Rona jest interesujące, taki inny. Jeszcze ta intryga Malfoya, świetne, ciekawi mnie co on takiego wymyślił. Czekam na więcej.

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci pięknie za miłe słowa :)
      Bardzo się cieszę, że wątek Rona jest interesujący - zastanawiam się na ile pokazać Wam to co mam w głowie na jego temat, ponieważ jest tego na tyle dużo, że starczyłoby na osobne opowiadanie.

      Usuń
  5. Hmm...chyba każdy na miejscu Harry'ego zadręczałby się podobnymi myślami...Uważam jednak, że szuka głównego winnego tam gdzie go nie ma. Choć oczywiście masz rację, powinien coś zauważyć. Ale czy można go osądzać? Jakby nie patrzeć był w beznadziejnej sytuacji, bo zarówno Ron, jak i Hermiona są/ byli jego przyjaciółmi. No i nie zapominam o tym, że przez długi okres czasu go nie było.
    I właśnie! Dlaczego Potter przestał mu ufać? Powiesz mi wreszcie?;p
    "Zdawało się(,)" - zapomniałaś usunąć nawias;)
    - Po kłopocie. - mruknął Malfoy chowając różdżkę do kieszeni (tu powinna być kropka) - Zabierz go stąd Potter, a ty - spojrzał na skrzata - przygotuj jej gościnną sypialnię. - wstał (po kropce duża litera;)), spokojnym, nonszalanckim ruchem nałożył marynarkę i wyszedł z pomieszczenia."- Grunt to zachować zimną krew;D Rozbroił mnie, ale w końcu ktoś musiał zrobić porządek z Ronaldem;) I niech się Weasley cieszy, że skończyło się to w tak łagodny jak na Dracona sposób.
    "więc Ron miałby tam możliwość anonimowo i spokojnie dojść do siebie."- coś mi w tym zdaniu nie pasuje, ale nie wiem co. W każdym razie dziwnie to brzmi.
    "Harry unikał myślenia o piciu Rona jako o chorobie, wtedy musiałby przyznać, że jego przyjaciel jest alkoholikiem, a tego nie chciał."- z całym szacunkiem, ale co złego jest w takiej myśli? Alkoholizm to choroba i im szybciej Harry to zrozumie, tym lepiej dla niego, Rona i reszty otoczenia.
    Czyli Harry zdecydował się w końcu na konfrontację z Ronem? Jestem ciekawa jej przebiegu i efektu końcowego;)
    "hebanowy parkiet"? Serio?;> A mojego hebanu się czepiasz;p
    Hmmm rozmarzyłam się;D Ja też uwielbiam szpilki!;D
    Czy Draco musi palić? To nie jest sexy;p Muszę walczyć z Twoim nałogiem, a teraz jeszcze z jego?;p
    Fakt, jestem w stanie zrozumieć jej irytację;D
    " - Nowa zdobycz?
    Uśmiechnęła się. Tylko on potrafił docenić jej pasję do starej porcelany i zauważyć nowe perełki w kolekcji.
    - Tak, to Łomonosow z lat 40.
    - Ładna.
    Westchnęła. Gdyby jeszcze umiał je podziwiać."- bardzo zgrabny moment;) W ogóle świetnie wyszła Ci relacja między El a Draconem,
    Ech te Twoje tasiemcowate zdania;D Jest coś takiego jak kropka, skarbie;) I zapewniam Cię, że użycie jej nie boli;)
    No i oczywiście El też musi palić...Dlaczego mnie to nie dziwi zwłaszcza po tym, co ostatnio odkryłaś;) Swoją drogą, to jest ta Twoja jedyna skaza na jej osobie?;> Bo szukam, szukam i nie widzę;>
    Uwielbiam W. Allena!;D Draco też?;p
    "Nie dzisiaj. - warknął." - o jedną kropkę za dużo;)
    "[...] zrobić, za idiotyczne" - tu chyba nie powinno być przecinka?
    Oj coś wiem o takim odczuciu...Jestem ciekawa, co wyjdzie Hermionie z tej analizy.
    No! Teraz jesteś zadowolona?;> Pominęłam kilka błędów interpunkcyjnych, bo stwierdziłam, że to drobiazgi. Poza tym uznałam, że czepnęłam się wystarczająco dużej liczby rzeczy, by Cię zadowolić...
    Jestem ogromnie zaintrygowana stworzonymi wątkami i tym jak to się dalej potoczy. Widać, że bardzo dokładnie przemyślałaś fabułę - no dobra poza jednym wyjątkiem, bo jeśli okaże się, że Harry jest gejem to poważnie zwątpię w ten przemyślany schemat;p I jako Twój Rozsądek apeluje do Ciebie, byś nie działała pochopnie.
    Doskonale wychodzi Ci kreowanie bohaterów i interakcji między nimi.
    Uważam, że to jedno z lepszych ff jakie miałam przyjemność czytać i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy;)
    Niniejszym oświadczam, że zgodnie z obietnicą nadrobiłam zaległości i teraz bd na bieżąco- pod warunkiem, że nie zrobisz sobie półrocznej przerwy;> Bo jeśli ją zrobisz to nawet mnie nie proś, żebym ponownie wciągała się w akcję;p;*
    Ściskam mocno,
    V;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dobra - próbuję jeszcze raz odpisać Ci na ten komentarz, ale jeśli znów blogspot mi go nie doda to się poddam i trzeci raz pisać nie będę
      - ja go nie oceniam, a przynajmniej wydaje mi się że nie napisałam tam żadnej wypowiedzi ocennej z mojej strony, moim zamierzeniem było by pokazać Wam jego myśli i zostawić wnioski Wam, jeśli mi się nie udało - szkoda, ale takie życie :(
      - Potter mniej mu ufa (nie napisałam, że całkiem przestał) bo...informacja zostanie podana w przyszłości
      - dobra, chyba jednak wolę jak olewasz interpunkcję i mi jej nie sprawdzasz ;p
      - błagam Cię! nie zamieszczaj mi rzeczy z cyklu "coś nie gra ale nie wiem co" sama doskonale wiesz jak to wkurza kiedy próbujesz się zastanowić o co chodzi :)
      - złego? moim zdaniem nic, natomiast zapewniam Cię, że mnóstwo osób unika wymówienia słowa "alkoholik" w stosunku do kogoś bliskiego, ludzie się boją nazywać prawdę po imieniu
      - u mnie heban to DRZEWNO, drogie, ale El jest luksusowa, a u Ciebie to KOLOR OCZU - zasadnicza różnica mojego czepialstwa ;p
      - musi i kropka, i tak między nami to ja też nienawidzę zapachu smakowych fajek, bleee...
      - czy ja po wielokroć muszę podkreślać moją Żarliwą Miłość do Przecinków? czy też wreszcie zostanie mi to wybaczone? zwłaszcza, że i tak jest już dużo lepiej :P
      - Draco go nie uwielbia, ale chciałam użyć tych słów i poczułam się w obowiązku zamieścić ich autora ;p

      naprawdę? byś nie czytała znowu? nawet jakbym zrobiła słodkie oczka i powiedziała "proszę"? O.o

      :*

      Usuń
    2. -Oj to była już moja nadinterpretacja;p To nie Twoja wina. Bardzo dobrze sobie poradziłaś;)
      - Toć to też wiem;p
      - Dla Ciebie mogę ją olewać;D Skoro Ty olewasz czasami moją "kobieta" to ja chyba też mogę spróbować;)
      - Wiem, że to wkurza. Mnie też wkurza to, że nie potrafię na to wpaść;/ Ale jak już to wymyślę, to obiecuję, że dam Ci znać.
      - Być może coś w tym jest.
      - Właśnie wychodzi, jak uważnie czytasz moje opowiadanie;> I to nie pierwszy tego symptom....Nawet ja nie wpadłabym na "hebanowe oczy";> I wypraszam sobie podobne insynuacje o stworzenie czegoś tak okropnego;> A to, że Ty czepialska jesteś, to nie nowość;)
      - Twoja Żarliwa miłość jest bardzo konsekwentna i dlatego jak najbardziej może zostać Ci wybaczona;D
      - pozwól, że komentarz na ten temat zachowam dla siebie...
      - To też wiem, ale pomarzyć, że jesteśmy tak idealnie dopasowani chyba można?;p

      Naprawdę. Poczekałabym jakbyś napisała wszystko i dopiero wtedy bym przeczytała;p Nie mam zamiaru wciągać się na nowo w historię i zostać porzucona na pastwę domysłów i niepewności;> Miej to na uwadze;)

      ;*

      Usuń
  6. Na wstępie przepraszam, że komentuje dopiero po prawie 3 tygodniach od Twojego powrotu, ale po prostu musiałam jeszcze raz przeczytać poprzednie rozdziały, bo niestety niezbyt pamiętałam szczegóły, a z czasem u mnie jest ciężko.
    Fascynujesz mnie tym, co piszesz i jak piszesz! Naprawdę nie spotyka się często autorów, którzy tak doskonale potrafią oddać emocje, szczegóły, charakter bohaterów, etc.
    Aż dziwne, że nie jesteś jedną z najpopularniejszych autorek, chociaż w gruncie rzeczy pisanie na szeroką skalę i z wielką grupą czytelników z jakiegoś powodu nigdy nie było pisane chyba tym naprawdę najlepszym w tym naszym blogowym półświatku. Chociaż może to i dobrze, Twoja twórczość wydaje się przez to bardziej 'ekskluzywna' i ma hm dużo magii w sobie :)
    Podoba mi się, że nie zrobiłaś z Draco ani chama, który rzuca obelgami bez powodu i jakby był opętany, ani ciepłej kluchy, która po tym jak dowiaduje się, przez kogo została uzdrowiona nie zakochuje się w Hermionie od pierwszego momentu - naprawdę chwała Ci za to!
    No i oczywiście plus, za takie drobiazgi, typu zauważanie takich szczegółów jak nowa filiżanka - jak dla mnie, to takie małe rzeczy jakoś tak zawsze dodają wyjątkowości historii:)
    Taka mała uwaga - wydaje mi się, że we fragmencie 'Tym bardziej, kiedy miała do wyboru zmartwionego Harry'ego, chodzącego wokół niej na paluszkach z miną pełną poczucia winy, lub Malfoya...' nie powinno być przecinka przed 'lub'.
    Pozdrawiam
    Florence

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że komentujesz - pamiętam, że komentowałaś też wcześniej i chcę Ci za to bardzo podziękować. Wiele osób nie zostawia komentarzy (a przynajmniej tak mi się wydaje porównując ilości wejść do ilości komentarzy).
      Twoje słowa sprawiają mi dużą przyjemność, pomimo że trudno mi w nie uwierzyć, ciągle mam wrażenie, że walę głową w mur nie umiejąc przekazać Wam tego co bym chciała. Zwłaszcza jeśli idzie o bohaterów mam poczucie totalnej klęski.
      Fragment z filiżanką jest jednym z moich ulubionych ^^' ale cóż...El jest dla mnie postacią, która "sama się pisze".
      Co do przecinka, możliwe, że masz rację, ale ja z moją miłością do przecinków i nienawiścią do kropek, nie będę się wypowiadała na temat interpunkcji. To domena Witch, w której jej po prostu wierzę. Czyta Wasze komentarze więc myślę, że jeśli uzna coś za ważne to mi da znać.

      Jeszcze raz pięknie Ci dziękuję za budujące słowa.

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  7. Cześć!
    Znalazłam Twojego bloga zupełnie przypadkiem :) Już miałam go opuścić, ale przeczytałam pierwsze zdanie i zostałam do końca :)
    Masz bardzo interesujący styl, więc wielkie brawa dla Ciebie! Fragment z filiżankami świetny :D Dlaczego mnie to nie dziwi, że Harry pije nawet z kubka w znicze? ;P
    Strasznie irytuje mnie postać Rona. W Twoim opowiadaniu najchętniej udusiłabym go poduszką. Biedna Miona :D
    Myślę, że zostałam nową czytelniczką i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ;**
    dramione-common-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba i mam nadzieję, że zostaniesz tutaj na dłużej.

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  8. Wow, trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i jestem zachwycona :) masz wspaniały styl, świetnie opisujesz emocje, sytuacje. Czuję się jakbym była na miejscu bohaterów. Podoba mi się cały pomysł tego opowiadania i jestem ciekawa jak to rozwiniesz ( chociaż, ja zawsze liczę na szczęśliwe zakończenia :D ) będę do Ciebie zaglądać obiecuję! Pozdrawiam!

    http://slady-cieni-dramione.blogspot.com/ przy okazji zapraszam do mnie, jeśli znajdziesz czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba to co piszę :)
      Mam też nadzieję, że będziesz tutaj wracać, a zakończenia nie zdradzę ;)

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  9. Hehe, rozdział fantastyczny. Wiem, że widzisz mnie tu pierwsz raz, ale jakoś nie miałam odwagi tu wejść. Po pewnych namowach weszłam i jestem w szoku. Fajnie piszesz, ciekawa historia.
    Dodaję do obserwowanych jeśli mogę.
    Informuj mnie o nowych notkach ;)


    Serdecznie zapraszam Cię na nowego bloga o Dramione:
    http://skryte-dramione.blogspot.com/2014/11/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi jest Cię tu podziwiać :) i nie mam pojęcia dlaczego miałabyś się bać?
      Cieszę się, że jednak weszłaś i podoba Ci się to co zastałaś.

      Poinformuję Cię, ale proszę byś to życzenie wyraziła w zakładce "powiadomienia" (jest u góry paska bocznego).

      Pozdrawiam,
      atramaj.

      Usuń
  10. Hej.. Chciałabym Cie zaprosić na mojego nowego bloga.. http://to-koniec-granger.blogspot.com/..

    Cornelia Grey.. :)

    P.S. Masz śliczny szablon.. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no no, co się tutaj dzieje... Czytam dalej...

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Malfoya, że ograniczył się tylko do drętwoty, a nie sprał Wieprzleya na kwaśne jabłko...

    OdpowiedzUsuń